2x Śnieżka, edycja 2015

July 5, 2015running log3 min read

Drugi raz pojawiłem się na starcie biegu “3x Śnieżka = 1x Mount Blanc”. Kilka miesięcy temu w głowie krążyły mi jeszcze przelotne myśli aby wystartować na dystansie ultra, ale oczywiście za mała ilość treningów skłoniła mnie do podjęcia krótszego wyzwania.

Dramatyczny upał, który towarzyszył nam w tym dniu jeszcze bardziej skomplikował sprawę i właściwie nie wiedziałem czego się spodziewać.

W zeszłym roku również zmierzyłem się ze średnim dystansem. 36km w 6 godzin, 23 minuty. Tym razem ukończenie tej samej trasy zajęło mi prawie godzinę więcej!

Podejście pierwsze

Startujemy o 9:00, już da się odczuć że jest ciepło. Spodziewam się więc, że później będzie jeszcze cieplej. Podejście dłuży się, jest też dosyć męczące (dla mnie). Cóż, jak zwykle braki kondycyjne…

Wysiłki jednak nie poszły na marne, bo Śnieżka uraczyła nas super widokami
Wysiłki jednak nie poszły na marne, bo Śnieżka uraczyła nas super widokami

Przy ostatnim odcinku poczułem na chwile powrót energii. Ruszyliśmy trochę szybciej i ostatecznie po około 2h zameldowaliśmy się na szczycie. Tam krótki odpoczynek i rozpoczynamy zbieg w dół. Niestety tylko pierwszy odcinek (droga Śląska chyba) nadaje się do zbiegu.

Poniżej stacji kolejki gondolowej jest najtrudniejszy odcinek. Droga pełna ostrych i wystających kamieni sprawia, ze trzeba schodzić na prawdę powoli. Później już trochę zmęczenie i gorąco sprawia, że prawie do samego Karpacza przeplatamy bieg i marsz. Pierwszą pętlę kończymy około 3h10m.

Podejście drugie

Do ostatniej chwili właściwie wahałem się, czy nie odpuścić i w cieniu odpocząć przy regeneracyjnym piwie. Ambicje jednak wygrały i ruszyłem na drugą pętlę. Pomyślałem sobie, że skoro dałem radę jeszcze raz to i drugi raz się uda. Początek zapowiadał się spoko. Odświeżony wodną mgiełką, która chłodziła strefę na mecie szybkim marszem podążałem w górę.

Po drodze spotkałem jedną biegaczkę, z którą razem pokonujemy pierwsze 8km rozmawiając, jak to zwykle biegacze – o o bieganiu. Powoli jednak zaczynąłem odczuwać ciepło. Było mi coraz bardziej gorąco, na dodatek, mimo, że jest Śnieżka coraz bliżej, to tym bardziej cały czas jawi się jako gigantyczna ściana na którą dopiero będę musiał zacząć wchodzić.

Widok na Śnieżkę
Widok na Śnieżkę

Przy strumyku zatrzymałem się trochę dłużej a znajoma nieznajoma samotnie oddaliła się w górę. Niestety dalsza wspinaczka to raczej bardzo spokojne, długie i ostrożne podejście. Czułem, że jestem trochę przegrzany i nie bardzo wiedziałem czego mogę spodziewać się od swojego organizmu. Co kilkanaście sekund zerkałem na zegarek monitorując moje tętno. Gdy dochodziło do 165-170 zatrzymywałem się na chwilę aby je obniżyć. I tak było aż do samego szczytu.

Na zbiegu też nie było już kolorowo. Zaczęły boleć mnie ramiona, barki i szyja (od ciągłego patrzenia w ziemie przed sobą). Przeplatałem więc marsz i bieg starając się utrzymać jako takie tępo. Temperatura była wciąż za wysoka więc gdzie tylko się dało moczyłem czapkę i polewałem się wodą.

Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie... Zbiegając wiem, że nie będę miał sił już wejść na nią po raz trzeci
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie... Zbiegając wiem, że nie będę miał sił już wejść na nią po raz trzeci

Na metę drugiego okrążenia zameldowałem się z sumarycznym czasem 7h 22min. Na liście startowej z jakiegoś powodu zostałem oznaczony jako DNF - może dlatego, że byłem zapisany na 3X?

You may also like the following content